Rozważania przy szafie

– Tam taram tam tam – Borys nucił pod nosem i podrygiwał w rytm swojego nucenia. Jego ciało poruszało się z gracją, która brała się z podążania za muzyką, która mu w sercu grała.

– To do wyrzucenia, to do wyrzucenia, a to …, no nie wiem, ale może też do wyrzucenia – Borys stał przy szafie, a sterta ubrań odłożonych „do wyrzucenia” rosła w zastraszającym tempie.

Pepito przyglądał się tej scenie w osłupieniu. Borys przywiązywał się do wszystkiego i wszystkich. Nie lubił zmian, bał się tego, co nowe i nie lubił niczego wyrzucać. A tu proszę! Borys niemalże ogołocił swoją szafę i wydawał się nie mieć przy tym żadnych wątpliwości.

– Borys, co ty robisz? – Pepito wreszcie pokonał swoje osłupienie – dlaczego chcesz wyrzucić te wszystkie rzeczy?

– Życie płynie, a ciuchy są jak woda, nie będę hamował jej nurtu – filozoficznie i jakoś tak pompatycznie odpowiedział Borys.

– Ale przecież ty lubisz te rzeczy! – Pepito prawie krzyknął.

– Wszystko się zmienia. Najpierw lubisz, później się przyzwyczajasz, a później … no i ja jestem na etapie tego drugiego później. Chcę się otworzyć na nowe. Może i ja stanę się dzięki temu nowy?

– A po co chcesz być inny niż jesteś? Przecież taki jaki jesteś, jesteś w porządku – zapytał Pepito. Jednocześnie poczuł niepokój. Dlaczego Borys chce się zmienić? Jakie ta zmiana będzie miała konsekwencje? Czy to oznacza, że Borys teraz nie jest szczęśliwy? – te pytania kotłowały się w głowie Pepita, ale trochę bał się je wypowiedzieć na głos. Gdyby bowiem się okazało, że Borys nie jest szczęśliwy i że chce zmienić nie tylko swoją garderobę, ale i swoje życie, to zmiana ta z pewnością mocno wpłynęłaby na ich wspólne życie.

– Dziękuję Pepito, że mnie doceniasz – kurtuazyjnie odpowiedział Borys, kontynuując wyrzucanie ubrań z szafy, nucenie i ruszanie w takt biodrami.

– A chociaż wiesz w co teraz chcesz się ubrać? – zrezygnowanym tonem zapytał Pepito.

– Tego jeszcze nie wiem, ale czytałem, że się nie dowiem, jeśli nie oczyszczę swojej przestrzeni, to ją czyszczę – siup! Kolejna koszula w kratę wylądował na podłodze.

– I nic, a nic ci nie żal? – pytanie Pepita było przepełnione niedowierzaniem.

– Czytałem, żeby się nie przywiązywać i puszczać wszystko, bo i tak wszystko będziemy musieli zostawić, wiesz, kiedy, prawda? No wtedy, jak już ciuchy nie będą nam potrzebne – mimo, że Pepito w lot zrozumiał, Borys precyzyjnie wyłuszczył mu motywy swojego działania.

Nie przywiązywać się, puszczać. Te pojęcia były znane Pepitowi aż za dobrze. Odkąd pamiętał, starał się nie przywiązywać. Czuł się nawet ekspertem w nieprzywiązywaniu się i w puszczaniu. Zawsze zdumiewała go stałość Borysa i gdy tylko pomyślał o tym, że sam mógłby się przywiązać i zatrzymać, zamiast puścić, ogarniały go duszności. Teraz jednak, kiedy to Borys puszczał, Pepito zaczął odczuwać tęsknotę za czymś stałym, do czego można się przywiązać, zanim przyjdzie czas, że trzeba będzie puścić.

– Tam taram tam tam – Borys nucił pod nosem i podrygiwał w rytm swojego nucenia. Jego ciało poruszało się z gracją, która brała się z podążania za muzyką, która mu w sercu grała.

– To do wyrzucenia, to do wyrzucenia, a to …, no nie wiem, ale może też do wyrzucenia – Borys stał przy szafie, a sterta ubrań odłożonych „do wyrzucenia” rosła w zastraszającym tempie.

Pepito przyglądał się tej scenie w osłupieniu. Borys przywiązywał się do wszystkiego i wszystkich. Nie lubił zmian, bał się tego, co nowe i nie lubił niczego wyrzucać. A tu proszę! Borys niemalże ogołocił swoją szafę i wydawał się nie mieć przy tym żadnych wątpliwości.

– Borys, co ty robisz? – Pepito wreszcie pokonał swoje osłupienie – dlaczego chcesz wyrzucić te wszystkie rzeczy?

– Życie płynie, a ciuchy są jak woda, nie będę hamował jej nurtu – filozoficznie i jakoś tak pompatycznie odpowiedział Borys.

– Ale przecież ty lubisz te rzeczy! – Pepito prawie krzyknął.

– Wszystko się zmienia. Najpierw lubisz, później się przyzwyczajasz, a później … no i ja jestem na etapie tego drugiego później. Chcę się otworzyć na nowe. Może i ja stanę się dzięki temu nowy?

– A po co chcesz być inny niż jesteś? Przecież taki jaki jesteś, jesteś w porządku – zapytał Pepito. Jednocześnie poczuł niepokój. Dlaczego Borys chce się zmienić? Jakie ta zmiana będzie miała konsekwencje? Czy to oznacza, że Borys teraz nie jest szczęśliwy? – te pytania kotłowały się w głowie Pepita, ale trochę bał się je wypowiedzieć na głos. Gdyby bowiem się okazało, że Borys nie jest szczęśliwy i że chce zmienić nie tylko swoją garderobę, ale i swoje życie, to zmiana ta z pewnością mocno wpłynęłaby na ich wspólne życie.

– Dziękuję Pepito, że mnie doceniasz – kurtuazyjnie odpowiedział Borys, kontynuując wyrzucanie ubrań z szafy, nucenie i ruszanie w takt biodrami.

– A chociaż wiesz w co teraz chcesz się ubrać? – zrezygnowanym tonem zapytał Pepito.

– Tego jeszcze nie wiem, ale czytałem, że się nie dowiem, jeśli nie oczyszczę swojej przestrzeni, to ją czyszczę – siup! Kolejna koszula w kratę wylądował na podłodze.

– I nic, a nic ci nie żal? – pytanie Pepita było przepełnione niedowierzaniem.

– Czytałem, żeby się nie przywiązywać i puszczać wszystko, bo i tak wszystko będziemy musieli zostawić, wiesz, kiedy, prawda? No wtedy, jak już ciuchy nie będą nam potrzebne – mimo, że Pepito w lot zrozumiał, Borys precyzyjnie wyłuszczył mu motywy swojego działania.

Nie przywiązywać się, puszczać. Te pojęcia były znane Pepitowi aż za dobrze. Odkąd pamiętał, starał się nie przywiązywać. Czuł się nawet ekspertem w nieprzywiązywaniu się i w puszczaniu. Zawsze zdumiewała go stałość Borysa i gdy tylko pomyślał o tym, że sam mógłby się przywiązać i zatrzymać, zamiast puścić, ogarniały go duszności. Teraz jednak, kiedy to Borys puszczał, Pepito zaczął odczuwać tęsknotę za czymś stałym, do czego można się przywiązać, zanim przyjdzie czas, że trzeba będzie puścić.